Kiedy miałem sześć lat, mój tata postanowił porzucić rodzinę i odejść do nowej kobiety. Niewiele pamiętam, byłem wtedy dzieckiem. Jednak w pamięć zapadły mi moje kapcie w dinozaury, które rzuciłem w niego, kiedy wychodził z walizkami. Było mi tak bardzo smutno, dziecięce łzy spływały na koszulkę, bo zrozumiałem, że już nigdy nie odprowadzi mnie do przedszkola ani nie pokopiemy razem w piłkę.
Mama też płakała i wręcz błagała tatę, by nas nie zostawiał. Mówiła, że wszystko mu wybaczy – romans i to, że chciał nas opuścić – ale na nic to było.
Później widziałem, jak mama staje się coraz bardziej nieobecna, nie chciała czytać mi do snu, w ogóle się nie uśmiechała. Któregoś wieczoru zakradłem się do telefonu stacjonarnego w sypialni mamy i wybrałem numer do babci. Opowiedziałem jej o wszystkim, a ona już następnego dnia u nas była.
Babcia zamieszkała z nami i opiekowała się mną, mamą w zasadzie też. Wysłała ją do psychologa i pomogła we wszystkim, by mogła wrócić do pracy. To ukochana babcia zaprowadzała mnie i codziennie odbierała po zajęciach. Jako dorosły człowiek jestem jej teraz bardzo wdzięczny, bardzo dużo poświęciła. Zostawiła na trzy miesiące męża i cały dom, by pomóc mojej mamie i mnie.
Byłem dzieckiem, ale wiedziałem, że teraz jestem jedynym mężczyzną w domu. Pomagałem w codziennych obowiązkach, sprzątałem i na zakupach to ja chciałem nosić ciężkie torby, choć mama mi nie pozwalała. Robiłem więcej niż moi koledzy, to pozwoliło mi też zapomnieć o tacie. Zrozumiałem, że z małą pomocą babci poradzimy sobie nawet bez niego.
Niektórzy czasem mówią, że dziecko bez ojca nigdy nie wyrośnie na dobrego człowieka. Jak bardzo się mylą! Prawda, ojciec jest ważny w życiu dziecka, ale skoro on woli inną rodzinę… Mam już dwadzieścia pięć lat, skończyłem studia i pracuję. Często odwiedzam mamę i babcię – dwie najbliższe mi osoby, moją jedyną rodzinę. Z tatą nie mam kontaktu, chociaż próbował kilka razy ze mną porozmawiać.
Dzięki temu, co przeżyłem, nigdy nie zapewnię takiej krzywdy dziecku.