Mimo, że pomagałam córce, ciągle miała do mnie pretensje. Moje relacje z zięciem, były zupełnie inne

Nawet nie wiem, gdzie i kiedy, moja córka stała się tak pretensjonalną osobą. Czasem jej nie poznaję. Myślałam, że kiedy wyjdzie za mąż i urodzi dzieci, zmieni się jej charakter i podejście do życia. Karolina wyszła za dobrego chłopaka. Patryk dobrze zarabia, przynosi do domu pieniądze, daje swojej żonie całą wypłatę i mówi, że może wydawać ile chce. Ja z kolei, sprzedałam trzypokojowe mieszkanie w centrum. Większość pieniędzy dałam nowożeńcom, żeby mogli kupić sobie dwa pokoje z kuchnią. Za resztę gotówki, kupiłam dla siebie kawalerkę. Czasem męczy mnie to, że mieszkamy osobno, bo mój zięć dzwoni codziennie i prosi mnie o pomoc. Pierwszy raz zadzwonił, gdy Karolina była w ciąży z pierwszym dzieckiem.

To było zaraz po ich ślubie. Córka bardzo cierpiała, nie mogła wstać z łóżka, strasznie bolały ją plecy. Jej mąż, zajął się obowiązkami domowymi. Gotował, sprzątał, a wieczorem robił pranie. Podziwiałam go, on też był zmęczony po pracy, ale moja córka, ciągle coś od niego wymagała. Zaczęłam więc chodzić do nich prawie codziennie, wyręczałam go w wielu pracach domowych. Zięć zawsze mi dziękował, jednak córka miała do mnie pretensje. Mówiła, że wtykam nos w jej rodzinę. Co ja miałam zrobić? Patryk non stop prosił mnie o pomoc.

Po narodzinach mojej wnuczki, sprawy stały się o wiele trudniejsze. Spędziłam u nich parę nocy, bo Karolina nie mogła poradzić sobie z dzieckiem. Kiedy jej córeczka skończyła roczek, powiedziała nam, że jest w ciąży z drugim dzieckiem. Byłam w szoku, jak szybko postarali się o drugiego potomka. Zięć bardzo chciał chłopca. Cała historia się powtórzyła, znów spędzałam u nich nieprzespane noce, ciągle to samo. Wtedy postanowiłam zostawić ją samą, żeby nauczyła się radzić sobie przy dzieciach. Trzy dni później, Patryk znów do mnie zadzwonił i poprosił o pomoc. Pojechałam do nich, posprzątałam dom, pomogłam przy wnukach. W pewnym momencie, Karolina zaczęła na mnie krzyczeć, że to ja jestem winna temu, że jej mąż jej nie pomaga. Tego już było za wiele, nie wytrzymałam i powiedziałam, że już im nie pomogę. Poprosiłam, żeby jej mąż do mnie nie dzwonił i już nigdy nie prosił o pomoc. Mogę najwyżej, przyjąć zaproszenie na kawę.

Oceń artykuł
TwojaCena
Mimo, że pomagałam córce, ciągle miała do mnie pretensje. Moje relacje z zięciem, były zupełnie inne