Kiedy wszedłem do mieszkania po lokatorach – nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Argumenty jakie przedstawili w ramach usprawiedliwienia były niedorzeczne.

Kiedy wszedłem do mieszkania po lokatorach – nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Argumenty jakie przedstawili w ramach usprawiedliwienia były niedorzeczne.

W jednym z przedziałów Pendolino dwóch mężczyzn po czterdziestce rozmawiało o czymś w bardzo burzliwy sposób. Ten w niebieskim płaszczu powiedział podniesionym głosem do drugiego:

Dlaczego ludzie są coraz bardziej niedbali?

Wcześniej, kiedy wynajmowałem mieszkanie, lokatorzy byli bardziej sumienni, ale teraz stali się po prostu nie do zniesienia. Na pierwszy rzut oka wyglądają na inteligentnych i ułożonych, ale potem okazuje się, że zachowują się gorzej niż zwierzęta.

W zeszłym tygodniu moi najemcy opuścili mieszkanie. Smród był po prostu nie do zniesienia. Brud bił po oczach.

Nie rozumiem, czy oni naprawdę mieszkali w takim chlewie?! Łazienka w ogóle nie była czyszczona, biały kolor umywalki jest niewidoczny! Możesz sobie wyobrazić, że toaleta nie była myta przez cały rok?! Kuchnia również jest w stanie opłakanym. Na sam widok chciałem od razu stamtąd uciec. Na ścianie przy zmywaku widać ślady pleśni. Sąsiedzi opowiadali mi, że potrafili trzymać śmieci na klatce schodowej przy drzwiach nawet przez kilka dni.

Kiedy do nich zadzwoniłam, powiedzieli mi: „Płacimy Wam pieniądze, sprzątajcie sobie sami, to nie jest nasze mieszkanie, nie będziemy w nie inwestować ani grosza. W hotelach sprzątają po gościach i nikt nie każe im szorować muszli klozetowej.

Nie rozumiem tylko jednego – jak można żyć w takich warunkach?! Wiesz, to są ludzie, którzy zarabiają niemało. Jeżdżą wypasionym autem, noszą drogie ciuchy. Kiedy zobaczyłam ich po raz pierwszy, zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Pomyślałam, że skoro wyglądają na bardzo zadbanych, to nie będzie z nimi kłopotów w temacie czystości i higieny.

Kiedy się pobraliśmy z Gośką, to na początku też wynajmowaliśmy mieszkanie. Bardzo o nie dbaliśmy. Było to nasze pierwsze wspólne gniazdko. Utrzymywaliśmy czystość i porządek.

Robiłem tam nawet drobne naprawy na własny koszt, kiedy pojawiła się jakaś usterka. W końcu dorobiliśmy się własnego mieszkania, ale wynajmowane opuszczaliśmy z sentymentem i pozostawiliśmy je w idealnym stanie. Jesteśmy dorośli, trzeba mieć w sobie jakieś poczucie odpowiedzialności. Dlaczego muszę sprzątać? Czy to jest sprawiedliwe? Ja nie tyle lubię sprzątać, co muszę mieć czysto wokół siebie. Jak mam uporządkowaną przestrzeń to lepiej mi się myśli.

Doszedłem do wniosku, że sam nie dam rady doprowadzić tego mieszkania do stanu pierwotnego.

Będę zmuszony zatrudnić jakąś dobrą firmę sprzątającą. Zajmie im to chyba z tydzień zanim ogarną cały ten syf! Myślę nawet o małym remoncie. Następnym razem, kiedy znowu będę wynajmował mieszkanie, sporządzę lepszą umowę… Myślisz, że przesadzam? Kto powinien sprzątać wynajmowane mieszkanie — wynajmujący czy lokatorzy? Czy naprawdę muszę zrywać tynki, kiedy się wyprowadzają, czy też klient ma zawsze rację?

Oceń artykuł
TwojaCena
Kiedy wszedłem do mieszkania po lokatorach – nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Argumenty jakie przedstawili w ramach usprawiedliwienia były niedorzeczne.