Jak wielka potrafi być ludzka bezczelność! Pewnego razu Janek zaprzyjaźnił się z kolegą z pracy – Markiem, którego zaprosił do siebie na działkę na grilla. Marek się zgodził, przywiózł ze sobą dwie paczki kiełbasy śląskiej i rozsiadł się na ławce jak turecki basza, otwierając Jankowe piwo.
Chwilę później stwierdził, że musi zrobić marynatę na karkówkę. Janek zaprosił go do kuchni zrobionej w altance, myśląc, że jego nowy kolega ma jakiś niezwykły przepis.
Marek do zrobienia swojej marynaty wykorzystał do końca wszystkie przyprawy – domownicy gromadzili je tam przez lata!
Kiedy zobaczył, że marynaty jest zbyt dużo, wyciągnął z lodówki jeszcze dwa duże kawałki kurczaka i całą resztę mięsa na grilla. Do tego ugotował jeszcze cztery paczki ryżu.
Po tym wszystkim wrócił do reszty gości i z entuzjazmem spałaszował większość tego, co przyrządził, poprawiając kolejnymi kilkoma piwami. Marek poczuł się bardzo niezręcznie, ale z grzeczności gospodarze ostatecznie nie skomentowali całej sytuacji.
Niestety okazało się, że kiedy Marek sobie pojechał, nie zostało właściwie nic do jedzenia i do picia. Grill skończył się więc katastrofą. Żona Marka powiedziała mu, że jeśli jeszcze raz zaprosi Marka, to czeka go rozwód.
Zapasy w lodówce w altance gospodarze uzupełniali całymi tygodniami. A najgorsze było to, że marynata, którą zrobił Marek, była naprawdę okropna.
Oto jak bezczelni potrafią być czasem goście!