Dobroć Doroty, była w szkole niedoceniona. Ona jednak pokazała wszystkim, że potrafi być szanowana i kochana przez innych

– Dorota, będziesz tu sprzątać później, chodź za mną, wytrzyj podłogę w gabinecie. Dlaczego jeszcze nie posprzątałaś świetlicy? Czy nie możesz pracować szybciej? Ciągle przechodzisz z jednej klasy do drugiej, zaraz skończy się Twoja zmiana. Wyglądasz na młodą, mogłabyś się szybciej poruszać.

Dziewczyna słyszała to każdego dnia w swojej nowej pracy. Dorota urodziła się z dużym niedotlenieniem, była trochę innym dzieckiem. Lekarze mówili, że trzeba spędzać z nią dużo czasu, ciągle do niej mówić, żeby mogła się rozwijać, jak jej rówieśnicy. Jej matka rzuciła pracę i zaczęła spędzać cały swój czas z córką, to naprawdę pomogło.

Dorota była przeciętną uczennicą w szkole i dobrze radziła sobie z nauką. Marzyła, żeby zostać cukiernikiem. Skończyła szkołę zawodową w tym kierunku, ale później w pracy miała pecha, wszędzie ją zwalniano, bo była zbyt wolna. Jej matka była ciężko chora i wkrótce zmarła. Dziewczyna musiała szukać jakiejkolwiek pracy. Znalazła ją, jako sprzątaczka w elitarnej szkole. Dzieci były tam bardzo rozpuszczone i czasami okrutne. Spędzała dużo czasu z kwiatami na korytarzu, przycinała liście, podlewała, nawoziła, a nawet rozmawiała z nimi. Uczniowie uważali ją za wariatkę. Wyśmiewali się z niej na wszelkie możliwe sposoby, wsypywali do wiadra z wodą wióry z ołówka, wrzucali śmieci do doniczek z kwiatkami.

Pewnego dnia, zobaczyła ogłoszenie o wolontariuszach, potrzebnych w domu opieki, do siedzenia z dziadkami. Chętnie poszła tam i nie żałowała. Cały wieczór spędziła grając z nimi w szachy, czytając bajki, rysując i modelując. Lubiła ten rodzaj aktywności, który przynosił komuś radość. Wkrótce personel docenił dziewczynę i zaproponowali jej pracę w pełnym wymiarze godzin. Opuściła szkołę i wtedy zdarzył się cud, zaczęła umawiać się z innym pracownikiem domu opieki, Andrzejem.

Oprócz pracy, mieli ze sobą wiele wspólnego. Jednak najważniejsze było to, że byli szczerymi i dobrymi ludźmi, którzy zawsze byli gotowi pomóc, dać szczęście i radość swoim podopiecznym, a także sobie. Po jakimś czasie, para pobrała się i urodził im się syn. Nie poszedł do elitarnej szkoły, w której pracowała jego mama. Dzieci tam były źle wychowane. Mały Piotruś chodził do zwykłej szkoły, a w weekendy pomagał rodzicom przy staruszkach.

Oceń artykuł
TwojaCena
Dobroć Doroty, była w szkole niedoceniona. Ona jednak pokazała wszystkim, że potrafi być szanowana i kochana przez innych