Wojtek poznał Luizę na prywatce w akademiku. Gdy tylko przyszedł na imprezę, od razu wpadła mu w oko. Luiza była bardzo ładna, ale to nie jej uroda go zachwyciła. W pierwszej chwili zwrócił na nią uwagę, bo siedziała sama, wciśnięta w kąt kanapy.
Chłopak zadał sobie pytanie: – czemu ta dziewczyna siedzi taka smutna?
Za punkt honoru postawił sobie rozbawienie jej. Podszedł i poprosił ją do tańca, ale ona odmówiła, więc przysiadł się do niej i zaczął rozmawiać. Z początku rozmowa szła strasznie opornie, ponieważ Luiza nie chciała o sobie mówić.
Wojtek dowiedział się tylko, że studiuje medycynę i nie chce żadnych nowych znajomości, bo ona właśnie próbuje się pozbierać po zdradzie chłopaka. Z półsłówek Wojtek dowiedział się, że jej chłopak zdradził ją z koleżanką z pokoju. Jak przystało na przyszłego prawnika, chłopak się nie poddawał. Opowiadał jej śmieszne historie ze studenckiego życia, żartował, byle tylko wywołać uśmiech na jej twarzy. Luizie podobał się jego upór i poczucie humoru. Poza tym Wojtek był dość przystojny i stanowił łakomy kąsek dla kobiet, dlatego postanowiła dać mu szansę i umówiła się z nim.
A potem były kolejne spotkania, wyjścia do kina, kawiarni, wspólne wypady za miasto. I tak minęło pół roku.
Pewnego dnia chłopak powiedział, że chyba nadszedł czas, by Luiza poznała jego rodzinę. Umówił się z rodzicami, że przywiezie swoją dziewczynę na ich rocznicę ślubu.
Gdy przyjechali, w domu zastali już kilku członków rodziny i kilku znajomych rodziców. Wszyscy siedzieli przy pięknie nakrytym stole. Stół zastawiony był przeróżnym jedzeniem. Mama Wojtka i jego młodsza siostra, postarały się, by wszystko dobrze wyglądało i smakowało. Przy stole panowała wesoła atmosfera, tylko Luiza siedziała jakaś naburmuszona.
W pewnym momencie mama Wiktora zapytała ją, czemu nic nie je?
– Bo to wszystko jest obrzydliwe, samo mięso. Jak można jeść mięso, do tego takie tłuste. Niedobrze mi się robi, jak na to patrzę. – odpowiedziała dziewczyna i prychnęła pogardliwie.
Przy stole zapanowała konsternacja, a Luiza wstała od stołu i wyszła.
Wojtek przeprosił wszystkich za swoją dziewczynę i też wyszedł.
Jego wybranka siedziała jakby nigdy nic na huśtawce.
– Luiza, co to miało znaczyć? – zapytał.
– Ach, chodzi Ci o to tam. No cóż. I tak się powstrzymałam, żeby nie powiedzieć wszystkiego, co myślę o tym przyjęciu. Jedzenie ohydne, patrząc na nie miałam odruch wymiotny. O towarzystwie nawet nie wspomnę. Te ich rozmowy… normalnie zaścianek.
– Przestań! Proszę cię przestań! Myślę, że dla nas, że dla ciebie, to przyjęcie już się skończyło. Trzysta metrów stąd jest przystanek autobusowy. Autobusy odjeżdżają dość często, więc nie powinnaś mieć problemów z powrotem. – powiedział Wojtek zimnym tonem.
– Ale o co ci chodzi? – dziewczyna nic nie rozumiała.
– Właśnie zrozumiałem, jak wiele nas różni i nie widzę dla nas wspólnej przyszłości.
Chłopak odwrócił się i wszedł do domu.
Brzydzi mnie to jedzenie, brzydzą mnie ci ludzie.
