W Święta Bożego Narodzenia spotkałam się z całą rodziną. To piękny czas, a jednocześnie nieobecność dziadka przypomniała mi o smutnej historii, która się za tym kryje.
Mój dziadek razem ze swoją żoną mieszkali w dużym domu. Byli młodzi i przedsiębiorczy, mieli prawie wszystko, czego potrzebowali w tamtych czasach. Prawie, ponieważ marzyli o dwójce dzieci, a mieli jedynie moją mamę.
Po wielu nieudanych próbach zajścia w drugą ciążę, lekarz zalecił babci, by skupiła się na sobie i wiodła spokojny tryb życia – to miało pozwolić jej na ponowne zostanie mamą. Nie było wyboru, babcia zrezygnowała z pracy i została w domu. Początkowo nie umiała odnaleźć się w nowej roli, ale z każdym kolejnym dniem coraz bardziej podobało jej się takie życie.
Wcześniej pracowali oboje, ale wraz z tą zmianą wszystkie kwestie związane z budżetem przeszły do obowiązków dziadka. Z jednej pracy tak naprawdę szedł do drugiej. To nie tak, że dziadek tego chciał… Babcia po prostu nie wyobrażała sobie życia na niższym poziomie niż dotychczas, a dziadek tak mocno ją kochał, że nie zważał na swoje zdrowie i pracował wiele godzin każdego dnia.
Pracowitość męża nie robiła po pewnym czasie żadnego wrażenia na babci. Nie myślała o tym, by przygotować dla niego śniadanie czy uporządkować delikatnie dom. Wszystko zrzuciła na jego barki, nawet pranie czy robienie zakupów. Nie przejęła nawet opieki nad swoją córką, którą zajmowała się każdego dnia niania. Mało tego, jej wypoczynek i bezstresowe życie polegało na tym, że wychodziła regularnie do sąsiadki albo godzinami wylegiwała się w łóżku, czytając książki.
Myślę, że lekarz mówiąc o zmianie trybu życia, miał na myśli uprawianie jakiegoś sportu albo wyeliminowanie stresu, a nie całodniowe „nic nierobienie”.
Podobno po kilku miesiącach dziadek zaczął źle się czuć. Poszedł do przychodni, gdzie zdecydowanie potępiono jego pracę na dwa etaty i nakazano natychmiastowe zadbanie o siebie. Babcia, widząc, że dziadek coraz więcej przebywa w domu, a co się z tym wiąże – przynosi do domu mniej pieniędzy, zrobiła potężną awanturę! Zagroziła nawet rozwodem i zabraniem dziecka.
Co na to dziadek? Cóż… Najpewniej czując się niedoceniony przez osobę, którą tak bardzo kochał, dostał zawału serca. Trafił do szpitala, ale medycyna w małej miejscowości nie była w stanie zagwarantować wtedy wystarczającej pomocy i po kilku dniach zmarł na jakieś powikłania, niestety nie wiem o nich nic więcej.
Babcia dwa tygodnie po pogrzebie zaczęła spotykać się z innym mężczyzną, z którym niedługo później zamieszkała. Cała rodzina nie mogła w to uwierzyć, a babcia powtarzała jedynie:
– Życie i tak toczy się dalej. Oczywiście szkoda mi męża, bo był dobrym człowiekiem, ale teraz jest mi ciężko bez mężczyzny w domu.
Wszyscy odwrócili się od babci i do tej pory nikt nie utrzymuje z nią kontaktu, a mnie jedynie przykro, że nie było mi dane poznać dziadka.